Czytelnia

Produkty żywnościowe typu light - skuteczny sposób na smukła sylwetkę czy marketingowa pułapka?

 

Wraz z modą na smukłą sylwetkę na świecie, a więc i w Polsce pojawiło się wiele produktów określanych jako „light”, „fit”, „slim” oraz innych, których nazwa sugeruje, że produkt zawiera mniej kalorii niż dotychczasowe odpowiedniki. Pierwszy sztuczny słodzik powstał w 1957 roku był to tzw. „sweet low”. Dzisiaj półki w marketach uginają się od tego typu produktów, a rynek spożywczy oferuje z roku na rok coraz więcej „odchudzonych” wersji produktów spożywczych. Powoli każdy tradycyjny produkt ma swój dietetyczny odpowiednik.

Co właściwie oznacza produkt „light”?

Zgodnie z Rozporządzeniem  nr  1924/2006  Parlamentu  Europejskiego  i  Rady  w prawie oświadczeń  żywieniowych  i  zdrowotnych  dotyczących  żywności  z  dnia  20 grudnia 2006  roku,  produkt może nosić miano produktu „light”, jeżeli  nie zawiera więcej niż 40kcal na 100g w przypadku produktów stałych i nie więcej niż 20kcal przy produktach płynnych. Zmniejszona wartość energetyczna oznacza wartość energetyczną obniżoną o przynajmniej 30% ze wskazaniem na cechę, która sprawia, że dany produkt spożywczy ma obniżoną ogólną wartość energetyczną.

Niestety ani prawo polskie, ani prawo europejskie nie reguluje spraw nazewnictwa typu: „slim”, „fit”, „0%”, „figura”, pozostawia to producentom żywności wiele swobody, z czego wielu z nich korzysta wykorzystując to jako chwyt marketingowy.

Jak powstają tego typu produkty?

Produkty „light” mogą powstawać na kilka sposobów. Producent może po prostu ograniczyć składnik, który podnosi wartość kaloryczną produktu, czyli zmniejszyć ilość cukru lub tłuszczu, nie dając nic w zamian. Jako przykład takiego produktu można wskazać mleko lub twaróg. Jednak dużo częściej producent zmuszony jest dodać coś w zamian, nie jest to zabieg łatwy, ponieważ każda z substancji odgrywa pewną rolę technologiczną oraz jest odpowiedzialna za smak, zapach i wygląd.

Producenci ograniczając cukier w produktach sięgają po zamienniki cukru - środki słodzące. Polskie ustawodawstwo akceptuje substancje słodzące takie jak: polialkohole oraz substancje intensywnie słodzące [do których zalicza się m.in.: acesulfan K (E950) i aspartam (E951)]. Coca-cola jest przykładem produktu, który w wersji tradycyjnej jest słodzony cukrem, a w wersji zero w składzie pojawia się właśnie acesulfan K oraz aspartam.

Ograniczenie tłuszczu w produkcie wydaje się być bardziej skomplikowane, ponieważ spełnia on w nim wiele funkcji m.in. jest odpowiedzialny za konsystencję, delikatność, soczystość oraz oczywiście smak. Zamienniki tłuszczu możemy podzielić na: substytuty tłuszczu, tłuszcze niskokaloryczne, mimetyki tłuszczu i emulgatory. W Stanach Zjednoczonych bardzo popularna stała się olestra, która smakuje jak tłuszcz, ale nie jest trawiona i wchłaniania w przewodzie pokarmowym. Jednak obowiązujące przepisy w Unii Europejskiej nie pozwalają na jej stosowanie, gdyż należy do rodzaju tzw. nowej żywności.

Powstaje pytanie, czy warto po nie sięgać?

Wszystkie wyżej wymienione zabiegi, które powodują, że dany produkt staje się light wymagają zaawansowanej technologii oraz dużych nakładów finansowych, co wiąże się ze wzrostem ceny produktu. Ponadto bardzo często wykorzystywane zabiegi powodują spadek jakości produktu. Jeśli produkt jest tylko częściowo odtłuszczony jak podane wyżej przykładowo mleko i twaróg można uznać, że w tym wypadku spadek kaloryczności nie oznacza spadku jakości. Jednak, gdy z mleka wyeliminujemy tłuszcz praktycznie całkowicie to staje się ono w zasadzie bezwartościowe. Minimalna zawartość tłuszczu wpływa na zmniejszenie przyswajalności rozpuszczalnych w nim witamin A, D, E, K. Ponadto bardzo często producent ograniczając ilość cukru lub tłuszczu uzupełnia luki w składzie długą listą substancji chemicznych: zagęstniki, konserwanty, aromaty, aby produkt mógł dalej smakować. Gdyby produkty „light” bardzo różniły się smakiem konsumenci nie chcieliby ich kupować tak chętnie, jak wtedy gdy smakują bardzo podobnie, a przecież słowo „light”, czy „fit” na opakowaniu powoduję, że klient kupuje z przekonaniem, że to dla zdrowia.

Czy nazwa produktu niosąca obietnice mniejszej kaloryczności jest faktem, czy może tylko marketingową pułapką?

Moda na szczupłą sylwetkę doprowadziła do sytuacji, w której większość konsumentów zaczyna korzystać na co dzień z produktów o obniżonej kaloryczności, a tak naprawdę bardzo często tylko z informacji, która sugerowałaby, że dany produkt ma obniżoną kaloryczność choć w rzeczywistości tak nie jest. Jak zostało wyjaśnione wcześniej tylko produkt „light” jest regulowany prawnie, nikt już jednak nie wie co kryje się pod przykrywką słowa „fit” lub „slim”. Często czytając skład okazuje się, że oprócz hasła na etykiecie nie ma to nic wspólnego z typowym produktem „light”. Jeśli przyjrzeć się np. płatkom śniadaniowym bez większych trudności można zauważyć, że producenci stosują pułapki słowne. Znane płatki fitness z czekoladą w 100g dostarczają 387 kcal, podczas gdy czekoladowe kuleczki, co zaskakujące dostarczają ich 379. Jako kolejny przykład mogą posłużyć orzeszki ziemne, które w 100 g dostarczają 603 kcal a, w wersji „light” na etykiecie czytamy, że w 100 g również dostarczają 603 kcal. Idąc dalej oliwa z oliwek tradycyjna dostarcza w 100 ml produktu 824 kcal, w wersji „light” dokładnie tyle samo.

Chodząc między półkami sklepowymi i analizując składy produktów tradycyjnych i tych w lżejszej wersji można bez końca wymieniać towary gdzie producent poza nazwą w żaden sposób nie spowodował, żeby dany produkt był lżejszym, a często jedyną zmienną okazuje się być cena, która zwykle jest dużo wyższa. Popularność słowa „light” czy „fit” spowodowała, że część społeczeństwa przestała przestrzegać zasady racjonalnego żywienia. Producenci bardzo chętnie nadużywają tych określeń jako zwykły chwyt marketingowy. Okazuje się, że w dzisiejszych czasach nawet czekolada i majonez mogą być lekkie. Tymczasem w przypadku słodyczy bardzo często produkt pozbawiony cukru ma tyle samo kalorii, co ten z cukrem, dzieje się tak dlatego, że producent cukier zastępuje słodzikiem, ale żeby wzmocnić smak dodaje więcej tłuszczu.

Efekt: na sklepowych półkach możemy kupić produkty lekkie, które mają więcej kalorii niż ich tradycyjne odpowiedniki.

Co zrobić żeby wybrać dobrze?

Wybierając produkty w sklepie powinniśmy przede wszystkim być świadomymi konsumentami. Szukając mniej kalorycznych produktów nie zapominajmy o czytaniu etykiet i sprawdzaniu czy oznaczenie „light” jest uzasadnione i nie stanowi tylko marketingowej pułapki. Dla osób będących na diecie spożywanie produktów o obniżonej kaloryczności może pomóc, ale tylko w odpowiednich ilościach, nadużywanie może zaszkodzić. Miejmy świadomość, ze nie jest łatwo uzyskać produkt w wersji „light” o takich samych walorach smakowych bez dodania czegoś w zamian, a pamiętajmy, że związki chemiczne, które producent często dodaje do żywności nie są obojętne dla naszego organizmu. Jeśli chcemy mieć pewność, że kupujemy niskokaloryczny produkt, który nie zaszkodzi naszemu organizmowi warto wybierać te z napisem „ekologiczny”, nie znajdziemy w nim słodzików, odłtuszczaczy i konserwantów, niestety minusem jest jego wysoka cena. Może warto zamiast wydawać duże pieniądze na ekologiczne produkty „light” lub kupować tańsze o nie zawsze wartościowym składzie zapewnić sobie zbilansowaną dietę opartą na produktach tradycyjnych dodając do tego odpowiednią ilość ruchu.

Jedynie dokonując prawidłowych wyborów żywieniowych możemy zapewnić organizmowi sprawne funkcjonowanie i cenne zdrowie na długie lata. Dobre nawyki żywieniowe i codzienna aktywność fizyczna jest najskuteczniejszym sposobem na smukła sylwetkę.

 

Tekst przygotowała mgr Maria Cycuła-Hasinska

 

Szukaj aktualności:


Formularz zgłoszeniowy

Kliknij, aby pobrać formularz zgłoszeniowy:

Pobierz


Bądź na bieżąco: